wtorek, 14 lipca 2015

BOLT OCZAMI WETERANA WFB

O systemie dowiedziałem się w lutym a dzis jestem już właścicielem pokaźnej, a do tego własnoręcznie pomalowanej, armii Japończyków... Bo ten system wciąga. :)
Właściwie od kiedy go poznałem, nie mam za bardzo ochoty wyciągać WFB z walizek.

Bolt ma mnóstwo zalet, ale powiem szczerze, ze to nie jest gra dla każdego.
Do zalet zaliczam:
- prostą a przy tym bardzo efektywną mechanikę gry (gra się płynnie i przyjemnie, wygląda to w miarę realistycznie a wynik gry zależy od Twoich ruchów a nie od przypadku)
- wynikającą z powyższego dużą dynamikę gry
- fajne i łatwe do malowania modele!
- niezły fluff (jakoś mimowolnie zacząłem bardziej zgłębiać tematykę drugiej Wojny Światowej)
- duży wpływ terenów na przebieg rozgrywki (stoły są zwykle zawalone makietami!)
- rozgrywki mają różne cele - rzadko kiedy chodzi tylko o wyrżnięcie przeciwnika
- duży nacisk na ładną oprawę gry (tylko pomalowane armie, fajne tereny - to po prostu wygląda super!)
- dostępny online program do robienia rozpisek (można kminić rozpy np. na telefonie, lub ze służbowego kompa - profit!)

Podsumowując: fajna, dynamiczna i wymagająca myślenia rozgrywka na ładnych stołach. Brzmi idealnie? No to teraz ostrzeżenie.
Jak można wyczytać juz choćby z powyższych postów (pozdro Miszczu i Sevi! :) ) bolt wykształcił specyficzne środowisko, w którym powszechna jest niechęć do gry "sportowej". Słowo "turniej" wywołuje konsternację, lub nawet wrogość. Chętniej mówi się o "eventach". Oznacza to, że zwykle faktycznie nie ma rankingu, parowania wg szwajcara, itd. Praktycznie nie ma obecnie imprez, na których alianci walczyli by przeciwko aliantom a oś przeciw osi. Od kiedy obserwuje imprezy za każdym razem jest gra "dobrzy na złych" a parringi są zwykle ustawiane przez sztab (czyli w praktyce losowo). To znaczy, że jeśli grasz Niemcami, to poza domówkami, prawdopodobnie nie zagrasz przeciw innym Niemcom, lub Włochom czy Japończykom. Nastaw się po prostu na grę przeciw Brytyjczykom (z przyległościami), Amerykańcom, Polakom, Sowietom, Francuzom, itp. Choć jednocześnie nie ma problemu, by Japończycy z 1945 walczyli przeciw Polakom z 1939... ;)

Czy to dobrze, czy źle?
Jeśli szukasz ekstremalnego wysiłku sportowego, to nie gwarantuję satysfakcji. Może lepsze szachy? ;)
Aaaale... są wg mnie dwa "ale":
- gra jest zajebista - naprawdę bardzo miodna, miła dla oka, umysłu i wyobraźni, a do tego potwornie wciągająca (nie dajcie się zwieść propagandzie, że to tani system - armie do grania można wprawdzie ogarnąć za 500pln, ale zaraz będziecie mieć tysiąc nowych pomysłów, wiec ani się obejrzycie, jak pęknie kolejny 1000pln... pisze, jak jest ;) ). Dlatego jeśli nie zależy ci na tym, żeby co miesiąc wgrywać te "złote kalesony", to po prostu bierzesz swoje figsy i wpadasz do Dżentelmenów (lub innego klubu w Twojej okolicy) na event, gdzie możesz sobie popykać bardzo ciekawe bitewki na ładnych stołach przeciw ładnie pomalowanym armiom. Jak Ci dobiorą przeciwników - obojętne. I tak sam grasz najlepiej jak potrafisz, a i przeciwnik daje z siebie wszystko (jakim klimaciarzem by nie był). Jak bedziesz grał dobrze, to będziesz wygrywał (tak, jak Marios, który po prostu ze wszystkimi wygrywa). Wszystko nice & friendly. Czyli masz wyzwanie, ale w skali jednej bitwy a nie w skali turnieju.
- napływ nowych ludzi może sprawić, że formuła bardziej turniejowa i rozluźnienie w zakresie doboru przeciwników (odejscie od podziału Oś vs Alianci) staną się jedną z ciekawych opcji, które będą grane. Nie chodzi o to, by komus psuć zabawę, ale wierzę, że można czasem pobawić się tak, a czasem inaczej. Chciałbym, żeby tak było. Ja bym chodził zarówno na imprezy klimaciarskie, jak i turniejowe.

W świetle śmierci WFB, Bolt Action jest bardzo fajną opcją, dla ludzi, którzy mają ochotę zebrać ładna armię, zrobić trochę fajnych terenów a potem pykać zajebiste bitewki w trudnych okolicznościach "klimaciarskiego" środowiska (w którym tak naprawdę spotkalem się z bardzo miłym przyjęciem, i w którym poznałem mnóstwo świetnych ludzi!). Osobiście - bardzo polecam! ;)

Poniżej przykład, jak może wyglądać bitwa. To nie są foty ze strony producenta, ale relacja z bitwy chłopaków z Warszawy.


WIECEJ FOTEK
Bless

1 komentarz: